Ważne orzeczenia sądowe: rezydenci
Najnowsze dodaj komentarz
Wiele osób prosiło mnie o wypowiedź w kwestii tego, czy lekarze w trakcie specjalizacji mają sprawy sądowe oraz jakie są to sprawy. Ponieważ kwestie orzecznictwa (a więc praktyki prawniczej) uważam za niezwykle ważne (na temat precedensowych dla lekarzy orzeczeń sądowych z 2020 r. patrz: tutaj), dziś przedstawię trzy wybrane sprawy sądowe, które mieli rezydenci i postaram się wyciągnąć z nich kilka wniosków.
Zacznę od sprawy z zakresu odpowiedzialności zawodowej, zakończonej orzeczeniem NSL z dnia 11 października 2019 r. (sygn. akt NSL 156/OWU/19). W sprawie chodziło o to, że lekarz-rezydent chorób wewnętrznych samodzielnie dyżurował na oddziale, na który trafił pacjent z bólami brzucha. U pacjenta wykonano badanie otrzewnowe, które potwierdziły ból brzucha zlokalizowany w nadbrzuszu, a także wykluczono zawał serca. Lekarz ten nie wykonał jednak badań obrazowych pomimo tego, że członkowie rodziny pacjenta kilkukrotnie informowali go o tym, że u innych członków bliskiej rodziny pacjenta występowały często przypadki tętniaków aorty brzusznej. Doprowadziło to do tego, że dopiero w dniu następnym wdrożono odpowiednie leczenie u pacjenta, który skierował skargę do rzecznika odpowiedzialności zawodowej, ponieważ jeden z lekarzy z oddziału powiedział mu, że mógł w każdej chwili umrzeć. Sądy lekarskie uznały lekarza winnym zarzucanego mu czynu diagnozowania pacjenta z nienależytą starannością i wymierzyły karę upomnienia (ze względu na liczne okoliczności łagodzące), argumentując, że: „lekarz podejmujący się samodzielnych dyżurów musi mieć świadomość faktu, iż jest on gwarantem zdrowia pacjenta, a tym samym spoczywającej na nim odpowiedzialności za zdrowie i życie powierzonych mu chorych”.
W sprawie karnej zakończonej wyrokiem Sądu Okręgowego w Białymstoku z dnia 1 sierpnia 2014 r. (sygn. akt VIII Ka 61/14) lekarce-rezydentce ginekologii i położnictwa, że pełniąc obowiązki lekarza dyżurnego na oddziale podczas wykonywania czynności medycznych związanych z przebiegiem porodu u pacjentki nie zachowała należytej ostrożności w ten sposób, że podczas przebiegu porodu i wykonywanych badań nie uwzględniła okoliczności dotyczących całości sytuacji położniczej, w tym wyniku zapisu KTG, który wskazywał zaburzenia w akcji serca płodu – deceleracje późne przez co opóźniła decyzję o cesarskim cięciu, czym naraziła dziecko pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W sprawie tej sąd podkreślił, że: „odpowiedzialności karnej za zarzucanej jej przestępstwo nie może w żaden sposób ekskulpować fakt, że jako lekarz rezydent działała pod nadzorem innego lekarza, ponieważ była co najmniej zobowiązana do opieki nad znajdującymi się na jej Oddziale pacjentkami. Staranność w wykonywaniu przez nią obowiązków, które dotyczyły przecież życia i zdrowia dziecka M. G., pozostawała wiele do życzenia”. Równocześnie sąd podkreślił, że oskarżona sama zgłosiła się do pełnienia dyżurów, gdyż napisała podanie o pełnienie dyżurów medycznych. Zdaniem sądu: „o ile oskarżona nie czułaby się na siłach do pełnienia dyżurów – nawet pod nadzorem innego bardziej doświadczonego lekarza, czy to z uwagi na brak wiedzy czy też inne kwestie – nie powinna była się zgłaszać do wykonywania czynności medycznych, które związane są przecież z najcenniejszym dobrem jakim jest życie i zdrowie człowieka”. Wskutek tych ustaleń sąd skazał lekarkę na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu.
W sprawie cywilnej, w której pacjentka dochodziła od lekarzy i szpitala odszkodowania w wysokości 500.000 złotych za działania lekarza-rezydenta Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 27 listopada 2020 r. (sygn. akt I ACa 253/20) uznał odpowiedzialność pozwanych i orzekł odszkodowanie 250.00 złotych dla pacjentki. Podstawą takiego rozstrzygnięcia sądu było ustalenie, że: „w czasie pobytu powódki doszło do zaniedbań po stronie lekarza rezydenta, który dnia 3 lipca 2012 r. pełnił dyżur w pozwanym Szpitalu […]. Lekarz rezydent oceniający zgłaszane przez powódkę objawy nie podjął się wykonania badania fizykalnego, co biegły ocenił jako zachowanie nieprawidłowe. Ewentualne decyzje, już w przedmiocie samego rozwiązania, powinien podjąć specjalista w postaci albo lekarza prowadzącego, albo kierownika dyżuru, po ustabilizowaniu stanu zdrowia powódki. Nie istniały podstawy do wykluczenia zagrażającego stanu przedrzucawkowego, wręcz przeciwnie - całokształt dostępnych informacji pozwoliłby specjaliście na uznanie już wcześniej, że powódka znajduje się w stanie przedrzucawkowym”. Zdaniem sądu zaniedbanie lekarza rezydenta polegało przede wszystkim na tym, że nie przekazał specjaliście informacji o dolegliwościach, które zgłasza mu pacjentka.
Podsumowując, lekarze rezydenci mają sprawy sądowe, które bezpośrednio ich dotyczą. Są to zarówno sprawy zawodowe, karne, jak i cywilne. Najczęściej (choć nie zawsze) sprawy te związane są z dyżurami. Dość często zarzutem, który pojawia się w stosunku do lekarzy rezydentów, jest brak przekazania informacji lekarzowi ze specjalizacją o zgłaszanych objawach czy uzyskanych wynikach badań. Zachęcam więc, żebyście odnotowywali w dokumentacji medycznej, co, komu i o której godzinie przekazaliście (np. "kierownik dyżuru powiadomiony o 5.41 o przyjęciu na oddział z IP pacjentki Marii Kowalskiej z dusznością, kaszlem, gorączką").
Radosław Tymiński