6 najbardziej ryzykownych zabiegów
Odpowiedzialność dodaj komentarz
Poprawa jakości w ochronie zdrowia jest dobra nie tylko dla pacjentów, lecz także i dla lekarzy. Z tą myślą postanowiliśmy wspólnie z mec. Budzowską, na podstawie wszystkich prowadzonych przez nas spraw, wytypować kilka najbardziej niebezpiecznych operacji chirurgicznych. Chodziło nam o te operacje, po których – z naszej perspektywy – najczęściej dochodzi do sporów sądowych. Poniżej mój ranking i komentarz. Ranking mec. Jolanty Budzowskiej i jej komentarz znaleźć można na jej blogu: (www.pomylkalekarza.pl).
Z perspektywy osoby, która broni w sprawach sądowych lekarzy, najczęściej spory z obszaru chirurgii dotyczą kwalifikacji do poniższych zabiegów lub powikłań po tych zabiegach:
(1) appendektomii (operacja usunięcia wyrostka robaczkowego);
(2) cholecystektomii (operacja usunięcia pęcherzyka żółciowego);
(3) operacje usunięcia całkowitego lub częściowego jelita grubego lub cienkiego;
(4) nefrektomii (operacja usunięcia nerki);
(5) operacji przepukliny pachwinowej;
(6) operacji powiększania piersi.
Wskazane na pozycjach 1-3 oraz 5-6 zabiegi należą do najczęściej wykonywanych operacji chirurgicznych nie tylko w Polsce, lecz także i na świecie. Powstaje więc pytanie jak to się dzieje, że przy tego rodzaju – można by rzec rutynowych – zabiegach tak często dochodzi do sytuacji, które przekształcają się w spór prawny. Z pewnością przyczyn może być wiele, z których trzy zwracają moją szczególną uwagę.
Po pierwsze, pacjenci mają tendencję do utożsamiania powikłań z błędami medycznymi. Podkreślam, że tego rodzaju postrzeganie powikłań około- i pooperacyjnych jest błędne, ponieważ powikłania są wypisane w naturę zabiegów operacyjnych. W tym zakresie uważam, że lekarze powinni więcej czasu poświęcać na edukowanie pacjentów i udzielanie im rzetelnej informacji o ryzyku zabiegów. Z praktyki wiem niestety, że bardzo często ten element przygotowania do zabiegu, którym jest uświadomienie pacjentowi jego ryzyka, bardzo kuleje i jest marginalizowany. W wielu sprawach spotkałem z sytuacją, w której do odebrania świadomej zgody była wysyłana pielęgniarka lub lekarz-stażysta, co trudno uznać za działanie prawidłowe.
Po drugie, wielokrotnie spory dotyczą nieuwzględniania całokształtu stanu klinicznego pacjenta, w szczególności pominięcia obciążeń pacjenta. W tym zakresie lekarze powinni szczególnie starannie dokonać analizy przypadku pacjenta (zarówno kwalifikujący chirurg, jak i anestezjolog), wykonać przed zabiegiem niezbędne badania lub je zaktualizować (przede wszystkim anestezjolog) i – w razie jakichkolwiek wątpliwości – zasięgnąć konsultacji odpowiedniego specjalisty.
Po trzecie, problemem jest jakość protokołów operacyjnych. W tym zakresie mogę stwierdzić, że pomimo dostępności na rynku niezwykle pomocnych książek (np. seria Wzorce protokołów operacyjnych, wydana w 2015 r. przez PZWL) jakość protokołów operacyjnych jest niezwykle niska. Bardzo często są one zbyt krótkie, sztampowe i nie opisują ani kolejno przeprowadzonych etapów zabiegu, ani istotnych okoliczności wpływających na przeprowadzone czynności podczas zabiegu (np. w wielu sprawach spotkałem się z tym, że operator nie wskazywał zmian chorobowych w obrębie anatomii struktur wewnętrznych jamy brzusznej czy wydarzenia nagłe, takie jak krwotok śródoperacyjny).
Poprawa tych trzech elementów w moim przekonaniu znacząco wpłynęłaby na wzrost zaufania pacjentów do lekarzy, poprawę bezpieczeństwa prawnego lekarzy i oddalenie wielu roszczeń.
Serdecznie zapraszam do przeczytania komentarza mec. Jolanty Budzowskiej: (tu link)
Radosław Tymiński