Mniej więcej co czwarta sprawa, w której pomagam lekarzom, dotyczy młodych lekarzy na kilku pierwszych latach specjalizacji. Dość często scenariusz jest bardzo podobny. Młody lekarz jest sam na dyżurze (w szpitalu albo nocnej pomocy lekarskiej), podczas którego dochodzi do stanu nagłego. Starszy lekarz jest na innym oddziale albo ma dyżur pod telefonem, więc lekarz nie może go natychmiast wezwać i musi działać samodzielnie. Podejmuje pewne działania, jednakże ma pecha, ponieważ pacjent umiera. Rodzina skarży go, a biegli – doświadczenie profesorowie z kilkudziesięcioletnim stażem w zawodzie lekarza – oceniają jego postępowanie negatywnie, wytykając mu błędy. Wtedy przychodzi poważny kryzys, ponieważ sprawa sądowa najczęściej wiąże się z ogromnym stresem, utratą chęci do wykonywania zawodu lekarza (patrz: tutaj) i wydatkami. Z tego powodu warto zrobić trzy rzeczy, które mogą pomóc w zabezpieczeniu się przed tego rodzaju sytuacjami.
czytaj dalej »